✿Chińskie pędzle z Dresslink✿

Jakiś czas temu dostałam propozycje nawiązania współpracy z firmą Dresslink, pewnie tak jak większość blogerek. Miałam do dyspozycji 20$ w tym koszty przesyłki, trzeba było wziąć z śledzeniem więc na "zakupy" zostało zaledwie coś około 13$.
Klik 

 

Wybrałam sobie pędzle i kamizelkę futrzaną(o niej w innym poście).

Pierwsze co to wiedziałam że na pewno zdecyduje się na chińskie puchacze. Już wszędzie o nich słyszałam, więc żal by było ich nie przetestować zwłaszcza że ostatnio mam faze na wszelakie pędzle. 

Pędzelki przychodzą nas zapakowane w folię, każdy osobno. Wybrałam sobie z złotą skuwką i czarnymi matowymi trzonkami. Myślałam nad białymi, jednak stwierdziłam że takie szybko się mogą brudzić od podkładu czy cieni.

Zamówiłam komplet 8 pędzli. 4 do twarzy i 4 teoretycznie do makijażu oczu.

Pędzle do twarzy fajnie się spisują. Używam ich do bronzera, pudru, podkładu i rozświetlacza. Mięciutkie, dobrze się nimi pracuje. 

 

Zaś te do oczu nie nadają się do wykonana jakiegoś bardziej skomplikowanego makijażu. Jestem początkująca, ale coś już próbuje mieszać cienie, blendować. Tymi pędzlami się nie da blendować. Jednak nie są wcale do wyrzucenia. Idealnie sprawdzają się do nałożenia korektora lub po prostu nałożenia jakiegoś jednego cienia. Jak można zauważyć mniejsze pędzle majką taki sam kształt główek jak te większe.

Niestety jedyny problem mam z myciem. Od razu jak przyszły one do mnie to zrobiłam sobie nimi makijaż. Trochę żałuję że nie zrobiłam wcześniej zdjęć no ale cóż. Jak możecie zauważyć pędzle wyglądają jak brudne. Myłam je 2 razy, za każdym razem szorowałam. Trudno schodzi podkład, puder jako tako się zmyje ale nadal widać. I to jest dla mnie chyba największy minus. Ale tragedii też aż takiej nie ma. Jak na własny użytek to nie ma się czym przejmować tak myślę.